Witajcie.
Ciężko mi sobie już przypomnieć, kiedy ostatni raz coś tutaj opublikowałam.
Wbrew pozorom regularne prowadzenie bloga wymaga sporo czasu, którego często brakuje gdy jednocześnie się pracuję i zajmuję dzieciakami.
Kolejnym utrudnieniem jest to, że ciężko robi się samemu zdjęcia, a zgrać się czasowo
ze znajomymi którzy mogą to zrobić jest nie lada wyczynem.
Większość być może nawet nie zauważyła, że "zniknęłam" :)
Nie zmieniło się jednak to, że dalej to lubię i w miarę możliwości będę sobie działać.
Dzisiaj "futrzak" w roli głównej. kolejna opcja dla mnie na pozorne nabranie masy.
Wiem, że większość z chęcią oddałaby część swoich kilogramów, które ja dodaje sobie ciuchami.
Powiem Wam, że bycie takim szczpiorem jak ja ,też wcale nie jest dobre.
Na każdym kroku tylko słyszę: "Boże jaka Ty jesteś chuda!!!", "Czy Ty coś jesz??!" itp.
Osoby które mnie znają wiedzą, że zjeść to ja akurat lubię i potrafię naprawdę sporo, ale znudziło mi się już tłumaczenie tego każdemu, kto ciągle zwraca uwagę na moją wagę.
Taka już jestem i wiem, że nie zmieni tego żadna ilość jedzenia. Chyba, że jest jakaś "dieta cud"
o której nie wiem i działa w drugą stronę niż wszyscy oczekują :)
Swoją drogą, to ogromne szczęście, że nie muszę liczyć kalorii ani zwracać uwagi na to, że już zdecydowanie za późno na kolację. Uwielbiam jeść i nie wyobrażam sobie sytuacji gdzie miałabym sobie tego odmówić. Dieta przed i po obu cesarkach była dla mnie największą karą :).
Tyle mądrości, bo jak na mnie, to już prawie moje wypracowanie maturalne.
Zostawiam Was z opcją na futrzaka.
wtorek, 30 stycznia 2018
FUTRZAK
Kobieta, żona i mama po 30-stce. Moim celem jest pokazać jak wyglądać dobrze w miarę tanim kosztem. Pozdrawiam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz