Wreszcie zrobiło się na tyle ciepło, żebym mogła ubrać ten, który zobaczycie na zdjęciach.
Jak zawsze wprowadziłam do niego spore zmiany. Tym razem nawet bardzo spore.
Kiedyś był w dużym stopniu kloszowany i miał kaptur, który zakończony był futerkiem.
Gdyby nie było opcji przerobienia, to z pewnością bym się na niego nie zdecydowała.
To futerko i rękaw 3/4 kompletnie nie nadawały się na naszą pogodę.
Swoją drogą nie wyglądało to za dobrze.
Miałam swoją wizję i na szczęście udało się ją zrealizować.
Płaszczyk kupiony "na szmatach" :)